Urlop ojcowski

Millenialsi – czy to najlepsze pokolenie ojców?

rodzina z dzieckiem millenialsi

Tak zwani „Millenialsi” czy też „Pokolenie Y” to osoby, które obecnie są w wieku około 30-40 lat, a więc duża część z nich ma już rodziny i dzieci. Mówi się, że mężczyźni z tego pokolenia to… najlepsi ojcowie w historii! Skąd takie przekonanie? Czy faktycznie ojcostwo w ich wykonaniu awansowało na wyższy poziom?


Millenialsi – kto to taki?

Tak zwani Millenialsi, czy też Pokolenie Y (choć funkcjonują również takie nazwy jak Pokolenie Cyfrowe albo Następna Generacja) to osoby urodzone w latach 80. i 90. XX wieku. Co ciekawe, specjaliści mają różne zdania na temat dokładnego przedziału czasowego obejmującego Millenialsów. Podaje się m.in. lata 1980-1996, 1982-2000, czy 1984-1997. Co różni to pokolenie od poprzedniego? Przede wszystkim swobodne poruszanie się w nowych technologiach, w sieci i mediach społecznościowych.

Czy Pokolenie Y to najlepsi ojcowie w historii?

O nastawieniu mężczyzn Pokolenia Y do ojcostwa można powiedzieć już całkiem sporo. Nie są to osoby dopiero wkraczające w „prawdziwą” dorosłość, jak kolejne pokolenie – Z, ale takie, które mają już najczęściej rodziny, dzieci i pewne doświadczenia za sobą. Dlaczego Millenialsów uważa się obecnie za najlepszych ojców w historii?

Wiąże się to między innymi ze zmianą społeczną jaką obserwujemy. Kiedyś znacznie mniej rodzin miało zarówno pracującą mamę, jak i pracującego tatę. Obecnie kobiety chcą i mieć dzieci i pracować, robić karierę i się rozwijać, co do pewnego stopnia wymusiło modyfikację roli ojca. Zmieniła się także mentalność – ojcowie chcą brać aktywny udział w wychowaniu swoich dzieci, a chęć spędzania z nimi czasu nie jest powodem do wstydu – wręcz przeciwnie. Coraz częściej biorą urlopy związane z wychowaniem dzieci, dzielą się też wszelkimi obowiązkami ze swoimi partnerkami i poświęcają swoim pociechom znacznie więcej czasu niż ojcowie z przeszłości.

Trudna droga do świadomego ojcostwa

Nie zawsze jest im łatwo – ojców wielu z Millenialsów nie można zaliczyć do tych, na dzisiejsze standardy, „obecnych” i „zaangażowanych” (co nie znaczy automatycznie, że złych!), musieli więc znaleźć własną drogę i własny sposób na ojcostwo, często mierząc się z wewnętrznymi zahamowaniami i głęboko zakorzenionymi stereotypami. W niektórych przypadkach ich nastawienie do ojcostwa wynika wręcz z chęci zrobienia czegoś inaczej, odwrotnie.

Bycie tatą jest najważniejsze!

Zmianę być może najlepiej obrazuje fakt, że życie poprzednich pokoleń ojców definiowała w głównej mierze kariera zawodowa, natomiast obecnie aż 57% ojców z Pokolenia Y wskazuje, że to ojcostwo jest głównym elementem ich tożsamości (według danych Pew Research Center).

Oczami Taty

Konrad, choć sam tego nie przyzna, jest świetnym ojcem dla prawie trzyletniego Tymka i idealnym przedstawicielem wszystkiego tego, co zostało opisane powyżej. Najlepiej oddać mu więc głos – oto, jak widzi ojcostwo.

O „nowoczesnym” podejściu do ojcostwa

Z racji tego, że się wychowywałem bez ojca nie miałem mocnego wzoru,  i to zarówno ojca "w starym stylu", jak i ojca, nazwijmy go, świadomego. Jeszcze przed Tymkiem nie było dla mnie problemem prasowanie, sprzątanie, gotowanie i inne czynności, które pokolenia ojców i mężczyzn uznałyby w większości za czynności wykonywane głównie przez kobiety. Wiem też, że praca- polegająca na „ogarnianiu” mieszkania - to też praca. Gdy dowiedzieliśmy się, że Tymek pojawi się wśród nas, wiedziałem, że chcę być obecny w jego życiu od pierwszego dnia i każdego dnia. To wszystko sprawia, że po prostu nie wyobrażam sobie jakby mógł swoją żonę z tym zostawić samą oraz rezygnować z czasu z Tymkiem, który to czas jest zdecydowanie jednym z najlepszych w moim życiu.

O tym, co jest najważniejsze  wychowaniu dziecka

Rodzicielstwo traktuje bardziej jak proces pokazywania świata małemu człowiekowi i uczenia go jak w tym świecie funkcjonować i, co ważniejsze, jak funkcjonować ze samym sobą. Traktuje Tymka jak człowieka - małego, słabszego, mniej doświadczonego, ale człowieka. Człowieka, który chce i umie się komunikować,  ma swoje potrzeby, swoje problemy. I wreszcie człowieka, który odczuwa milion uczuć na minutę i nie umie sobie jeszcze z nimi poradzić, a ja jako ktoś bardziej doświadczony powinienem go wspierać w tym wszystkim i pokazywać jak sobie to wszystko poukładać.

- Rodzicielstwo postrzegam też jako proces budowania więzi - opartej na wzajemnym szacunku, szczerości, otwartości i miłości. Więzi, która nie jest relacją wynikającą z dominującej roli rodzica.  Dodam jeszcze jedno, bo uważam, że to jest równie ważne jak powyższe - zwracam także uwagę na jasne stawianie granic i mówienie nie, bo chciałbym, żeby Tymek też to umiał robić.

O motywacji w byciu rodzicem

- Napędza mnie wiele sytuacji. Śmiech i radość Tymka - one sprawiają, że bardzo szybko zapominam o chwilach, w których jest bardziej wymagający. To, gdy sam chce się przytulić albo mówi, że mnie kocha. Momenty, w których, widzę jak bardzo samodzielny i ogarnięty się staje (np. gdy sam postanawia pomóc rozpakować zakupy, albo wyrzucić śmieci, albo atakowany na placu zabaw przez kogoś nie odpowiada siłą tylko mówi, że nie chce, żeby ktoś go popychał albo sypał na niego piaskiem). To daje bardzo dużego kopa, bo sprawia, że czuję, że się sprawdzam jako ojciec.

- I wreszcie myślę, że to wszystko, co robię, to po to, by kiedyś Tymek był samodzielnym, dobrym dorosłym człowiekiem, który wie, czego chce i jest szczęśliwy.

 

Autor: Agnieszka Kęsek

Na jaki urlop możesz liczyć? Sprawdź!