Urlop ojcowski

Ojcostwo bliskości

Ojcostwo bliskości

Rodzicielstwo bliskości zakłada, że rodzice okazują dziecku jak najwięcej miłości i czułości. Rodzice, a nie tylko matka.


Rodzicielstwo bliskości

Rodzicielstwo bliskości to metoda wychowawcza, zgodnie z którą dziecku należy okazywać jak najwięcej uczucia i bliskości - przytulać, całować, kołysać, jak najczęściej nosić na rękach i w chuście. Rodzice nie powinni odmawiać malcowi karmienia na żądanie ani spania w jednym łóżku. Powinni jak najszybciej reagować na dziecięce komunikaty i jak najpełniej odpowiadać na jego potrzeby.

Założeniem tej metody jest bowiem to, by mieć dziecko jak najbliżej siebie – i w sensie fizycznym i psychicznym. Bliskość fizyczna to bowiem podstawa budowania więzi emocjonalnej - daje dziecku tak potrzebne poczucie bezpieczeństwa, pewności, pozwala w pełni zaufać rodzicom. Tylko wrażliwi, czuli, dostępni emocjonalnie rodzice są bowiem w stanie wypracować wraz z dzieckiem bezpieczny styl przywiązania, zapewniający mu w przyszłości prawidłowy rozwój społeczny i emocjonalny.

Czułość – domena matki?

W naszym społeczeństwie utarło się przekonanie, że to w pierwszej kolejności matka okazuje dziecku czułość – to ona przytula, kiedy jest smutne, ona „podmucha”, kiedy się skaleczy, ona pociesza, kiedy coś poszło nie tak. Tymczasem obydwoje rodziców powinno być dla dziecka równorzędnymi opiekunami. Nie może być tak, że to mama będzie kojarzona z bezpieczeństwem, czułością i miłością, ojciec zaś wyłącznie z zabawą i przygodą. W obydwojgu dziecko powinno umieć znaleźć oparcie - w każdej sytuacji, na obydwoje móc liczyć w takim samym stopniu. Ojciec powinien być w równym stopniu zaangażowany w życie dziecka, co matka – wiedzieć o jego problemach i trudnościach, cieszyć się wraz z nim z sukcesów, pocieszać po porażkach, znać jego słabe i mocne strony.

Wielu mężczyzn przed pełnym „otwarciem się” na dziecko blokuje przekonanie, że mężczyzna powinien być silny, męski, nastawiony do życia zadaniowo i praktycznie, bronić się przed płaczem i okazywaniem emocji. Tymczasem siła to słowo niezwykle pojemne. Silny w kontekście ojca to także ten, który nie boi się okazywać swojej miłości, czułości i oddania! Odważny nie tylko na podwórku, ale także w sensie emocjonalnym. Silny to taki, który jest ze swoim dzieckiem nie tylko w tych momentach, w których czuje się ekspertem, ale także w tych, które nie są jego domeną.

Ojcostwo bliskości

Zauważmy, że w teorii więzi używamy takich określeń, jak “bezpieczna baza” czy “figura przywiązania”. Dlaczego nie można powiedzieć po prostu „matka”? Bo powyższe określenia wcale nie są synonimami dla matki! Ich wprowadzenie ma na celu podkreślić, że wspomnianą bazą czy figurą nie musi być matka albo - nie tylko ona. To może być – a nawet powinien – również ojciec. Ale nie ojciec tylko z nazwy, którego dziecko widuje wyłącznie wieczorami, po powrocie z pracy, kojarzy jedynie z zabawami czy weekendowmi wyjazdami za miasto. Chodzi o ojca, który jest równie dostępny emocjonalnie, co matka.

W ostatnich czasach sporo mówi się o tym, że ojcowie zaczęli przejmować od matek takie obowiązki, jak przewijanie dziecka, karmienie czy kąpanie. To wspaniale, ale podkreślmy, że nie tylko o to tutaj chodzi. „Zajmowanie się” dzieckiem jest ważne, ale samo w sobie nie wytworzy wspomnianej emocjonalnej więzi. Pielęgnowania wymaga nie tylko samo dziecko, ale także relacja, która powstaje między nim a rodzicem. I w tej pielęgnacji można popełnić równie wiele błędów, co przy kąpieli i przewijaniu.

Tato – zadbaj o więź ze swoim dzieckiem!

Przekonanie, że matka od narodzin ma mocniejszą więź z dzieckiem mija się z prawdą. Przynajmniej na samym początku, kiedy to obydwoje rodziców startuje z takiego samego pułapu. Oczywiście mają do dyspozycji nieco inne sposoby i narzędzia, ale ich szanse na to, by zbudować silną relację ze swoją pociechą są dokładnie takie same. Personel szpitala umożliwia im to już w czasie narodzin, pozwalając ojcu na odcięcie pępowiny, wzięcie dziecka na ręce i położenie w ramionach mamy, kangurowanie tuż po porodzie, kontakt skóra do skóry czy przebywanie wraz z partnerką i dzieckiem w sali poporodowej. Ojciec powinien już w pierwszych godzinach po porodzie uczyć się wraz z matką przewijania dziecka, przystawiania go do matczynej piersi, odpowiedniego noszenia i uspokajania. Tej ważnej praktyki nie można zostawiać sobie na później, kiedy już opadną emocje, kiedy będzie można nauczyć się tego „na spokojnie”.

Trzeba ćwiczyć „na gorąco” – tu i teraz! W przeciwnym razie sami wpadniemy we własną pułapkę. Po powrocie z dzieckiem do domu ojciec cicho wycofa się w kąt i odda pierwszeństwo mamie – bo ona już to robiła, bo robi to lepiej, bo przecież „jest matką”. Tyle że płeć w żadnym stopniu nie predysponuje nas do lepszej bądź gorszej opieki nad dzieckiem – predysponuje nas do tego doświadczenie i praktyka. Wielu ojców broni się stwierdzeniem, że kobietom jest łatwiej z racji ciąży – przygotowywały się na ten moment przez 9 długich miesięcy. Tylko że ty, tato, miałeś dokładnie tyle samo czasu, co ona. Mogłeś go wykorzystać najpełniej, jak potrafiłeś. Jeśli tego nie zrobiłeś, tym bardziej angażuj się w opiekę nad malcem – nadrób zaległości, ćwicz i praktykuj, ile się da!

Tato, nie odpuszczaj!

Ojciec nie powinien „odpuszczać” żadnej dziedziny życia dziecka. Dlaczego to w większości przypadków matki pamiętają o terminach szczepień, momentach, w których trzeba wprowadzić do diety nowy składnik pokarmowy, liczą, ile dni minęło od ostatniej kupki? Każdy ze wspomnianych to w równym stopniu problem matki, co i ojca. Ojciec powinien być towarzyszem dziecka nie tylko w poznawaniu świata, ale także w jego rozwoju.

Jeśli tata chce być dla dziecka kimś ważnym, ono i jego problemy także muszą być ważne dla niego. Nie później, nie kiedyś, nie jak dorośnie – teraz, już. W budowaniu więzi nie ma na co czekać – liczy się każdy moment, każda chwila, każda okazja. Dziecko od samego początku uczy się, kto towarzyszy mu w najważniejszych momentach życia, a takimi najpierw jest strach przed ciemnością czy igłą, a dopiero potem pierwsza praca, ślub czy narodziny własnego dziecka.

 

Agata Cygan-Kukla

Na jaki urlop możesz liczyć? Sprawdź!