Urlop ojcowski

Ach śpij, kochanie… Tata usypia malucha

Usypianie dziecka

Pora snu dziecka. Czas, którego wielu rodziców boi się jak ognia. Nie każdy maluch zasypia bowiem w 5 minut po przyłożeniu główki do poduszki. Ci, którym dane zostało dziecko z takimi zdolnościami niech błogosławią los. Inni muszą niestety bardziej się postarać…  Jednak dzięki zastosowaniu odpowiedniej procedury usypianie wcale nie musi być koszmarem.


Dantejskie sceny sypialniane

Gdy zbliża się czas snu dziecka, wielu rodziców drży ze strachu. Nie, to nie przesada. Jest przed czym drżeć skoro usypianie może zająć godzinę, dwie, trzy…. I to noc w noc. Nic dziwnego, że wielu ojców tę część opieki nad dzieckiem zostawia mamom i ucieka w popłochu. Oczywiście nie każde dziecko, gdy przychodzi czas snu zamienia się w ziejącego ogniem demona. Niektóre aniołki zasypiają szybko i bezproblemowo. Zanim przedstawimy konkretne metody na uśpienie dziecka, oto warunki konieczne dla łatwego i przyjemnego zasypiania:

  • Wyciszenie – dziecko nie zaśnie szybko, jeśli przed snem jest pobudzone. Zanim zaśnie musi się uspokoić i wyciszyć.
  • Zmęczenie – jeśli maluch jest zmęczony całodzienną aktywnością (zabawa
    w piaskownicy, wizyta u babci, spacer…) – zaśnie o wiele szybciej.
  • Codzienne rytuały – mają sugerować, że przyszła pora spania, dziecko musi je kojarzyć z tym, że przyszedł czas snu. Powtarzalność zapewnia maluchowi poczucie bezpieczeństwa. Rytuały zaczynamy około 20 minut przed planowaną godziną snu.
  • Kolacja – powinna być odpowiednia – ani nie zbyt obfita, ani też za skromna. Dziecko musi być najedzone do rana, ale nie przejedzone.
  • Temperatura – sypialnia dziecka powinna zostać przed porą spania dokładnie przewietrzona. Maluch śpiąc rozgrzewa się, wystarczy mu więc cienka kołdra.
  • Piżama – najlepsze będzie przewiewne bawełniane wdzianko.

 

Klasyka zawsze w cenie

Ojcowie są w usypianiu dzieci nieocenieni. Szczególnie, gdy cały dzień z malcem spędziła mama, która wieczorem po prostu nie ma już siły. Mężczyźni wspaniale sprawdzą się w stosowaniu „rytuału spania” – tego samego zestawu czynności przygotowujących codziennie dziecko do snu. To najmniej bolesna metoda, zarówno dla rodziców, jak i dla dziecka. Oczywiście nie każdy szkrab się jej podda, ale warto spróbować zanim przejdziemy do bardziej drastycznych rozwiązań.

Na początku należy zaobserwować o której godzinie dziecko zasypia samo z siebie, a następnie wprowadzić na minimum 20 minut przed tym czasem zestaw rytuałów. Może się na nie składać:

  • nakarmienie i kąpiel, przebranie w śpioszki,
  • wyciszenie – przyciemnienie świateł, obniżenie tonu głosu, wyłączenie wszelkich „przeszkadzaczy”, jak telewizor, radio (jeśli dziecko może je słyszeć),
  • położenie się z dzieckiem do (jego!) łóżka jeśli jest na tyle duże (może być też fotel- gdy maluch przebudzi się podczas przekładania do łóżeczka przytulamy go i np. dajemy coś pachnącego mamą)
  • przeczytanie bajki, zaśpiewanie kołysanki

Gdy dziecko przyzwyczai się do procedury, można ją powoli przesuwać tak, aby zasypiało w dogodnym dla rodziców czasie. Codziennie zaczynamy np. 10 minut wcześniej. Proste? Jasne, że proste. Tyle, że nie każde dziecko podda się takiej metodzie.

Drastyczna metoda

Jedną z najbardziej kontrowersyjnych technik usypiania jest metoda wypłakiwania (ang. crying down). Po kolacji, kąpaniu i upewnieniu się, że dziecko nie ma kolki, ma czystą pieluszkę i wszystkie jego potrzeby zostały zaspokojone rodzic kładzie dziecko do łóżka i... wychodzi Trzeba się oczywiście przygotować na wybuch płaczu niedługo po zamknięciu drzwi. Metoda ta zakłada jednak, że skoro maluchowi nic się nie dzieje i niczego nie brakuje płacz to oznaka zmęczenia. Nie chodzi jednak o to, aby przetrzymać dziecko aż się uspokoi. Jest to nieco bardziej skomplikowane:

1 dzień: wejścia do pokoju po 3 minutach płaczu, kolejne po 5 minutach, a każde następne po 7 minutach

2 dzień: wejścia po 5, 7 i 9 minutach

3 dzień: wejścia po 7, 9 i 10 minutach

4 dzień: każde wejście po 10 minutach

We wdrożeniu tej metody to właśnie tata może okazać się lepszy. Mamy często nie dają rady słuchać płaczu dziecka i rezygnują. Dziecka nie można bowiem nosić na rękach, mówić do niego, przytulać ani wyjmować z łóżeczka. Trzeba jedynie sprawdzić, czy ma czystą pieluszkę i kontrolować sytuację. Faktycznie, jest to metoda kontrowersyjna, nazywana często bezduszną. Jest jednak skuteczna, choć nie zbadano jeszcze długoterminowych skutków jej stosowania (krótkoterminowych negatywnych nie ma). Rodzice, którzy ją stosowali twierdzą, że ich dzieciom nic nie dolega – są spokojne, nie płaczą.

 

Agnieszka Kęsek

Na jaki urlop możesz liczyć? Sprawdź!